Forum Poluzjanci Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

a w internecie...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Poluzjanci Strona Główna -> Głód sensacji
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ogs
Człowiek z kamerą
Człowiek z kamerą


Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnanesia

PostWysłany: Śro 23:21, 21 Lis 2007    Temat postu:

padłam na twarz,jak to obejrzałam i...przesłuchałam Shocked Shocked Shocked
'mały tajfun szeszedł' Mr. Green Mr. Green Mr. Green Mr. Green

Widze,ze hateemelowcy Żaqa szukaja powiazan z nim w internecie doslownie wszedzie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Kostka od gitary Maciołka
Kostka od gitary Maciołka


Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa-Wesoła (StM)

PostWysłany: Nie 17:20, 25 Lis 2007    Temat postu:

Niesamowite, ciekawa jestem co jeszcze kiedyś wyjdzie na światło dzienne Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akinomka
Boss Of All Bosses ;P
Boss Of All Bosses ;P


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:34, 03 Gru 2007    Temat postu:

Arrow [link widoczny dla zalogowanych] trzeba przeczytać Exclamation

Kuba Badach - 'Niebanalny hedonista'

Świetny muzyk, utalentowany pianista i kompozytor, wzięty aranżer, elektryzujący wokalista, odważny, zadziorny... a w środku niespodzianka...? Z Kubą Badachem – o jego pochodzeniu, podejściu do muzyki, do kariery i do życia – rozmawia Agnieszka Pająk.

Kim czujesz się bardziej lub, jeśli musiałbyś wybierać – nazwałbyś się najpierw wokalistą, pianistą, kompozytorem czy aranżerem?


Jestem muzykiem. Nie wybieram. Tak długo jak będę miał działający słuch, wszystko jedno co będę robił. Mogę się przekwalifikować na realizację dźwięku, itd...

Ty poza pianinem na czymś grasz?

Tak, na gitarze basowej. Od wielu lat, z zamiłowania. To jest moja wielka miłość.

Drażni Cię kiedy ludzie mówią: Kuba Badach... Aaa, ten od Jansona!?

Nie. W ogóle mnie to nie drażni. Jeżeli tak mówią, to znaczy, że... z jakąś większą uwagą podchodzą do muzyki. Bo przez pewien czas utwór Małe Szczęścia w radio był zapowiadany jako utwór śpiewany przez Roberta Jansona. Smile I to było na przykład nie do końca w porządku...


Zajmowanie się muzyką to była głównie Twoja inicjatywa?

No, generalnie tak. Ja miałem straszną jazdę... Dorywałem się do wszystkich kaset jakiś przegrywanych i od razu to odtwarzałem. Moja pierwsza kaseta to był chyba w ogóle Kenny Rogers – countrowy wokalista. Miałem dwa, trzy lata – jak zacząłem słuchać. Kolega podarował mi też pałki do perkusji. Takie chyba nawet Vic Firth – tej firmy, także zawodowe pałki. I grałem na poduszkach, ustawiałem sobie wyimaginowaną perkusję. A potem – jak dotknąłem pianina pierwszy raz – to już strasznie męczyłem rodziców. U nas w domu się zdecydowanie nie przelewało. Rodziców nie było na to stać. Ale spięli się i po jakimś czasie kupili starą zdezelowaną pianolę, która miała nieczynny mechanizm. Bo pianola to jest taki instrument, który sam gra. No, ale klawiatura grała i pianino było rozstrojone, ale jakoś tam nadawało się do użytku.

Jak to się stało, że jako zaledwie 12–to letni chłopak ze szkoły muzycznej w Zamościu, trafiłeś do musicalu Peace Child, którego kierownikiem muzycznym był Wiesław Pieregorólka?

Poszedłem na przesłuchania, które się odbywały w Zamościu właśnie, w klubie jazzowym Kosz. A Kosz był 20 metrów od wejścia do szkoły muzycznej. W związku z tym zaraz jak skończyłem zajęcia, nie pamiętam z czego... z fortepianu, to pobiegłem na te przesłuchania. Byłem tym zainteresowany, bo napisano, że przesłuchania będzie prowadził Wiesław Pieregorólka. Ja już to nazwisko wtedy znałem – to był szef najlepszego Big Bandu jazzowego w Polsce, który grał zawodowe aranże Karolaka i Pieregorólki właśnie. A druga rzecz – to tam było napisane, że wyróżnieni pojadą do USA. Smile Był '88 rok w Polsce, było rok przed Okrągłym Stołem – jeszcze komunizm i koncepcja wylotu do Stanów bardzo mi się spodobała. Smile Nie wiedziałem kompletnie z czym to się będzie jadło, ale stwierdziłem, że: mmm... do Stanów to mógłbym polecieć!!

Jak przebiegało przesłuchanie do musicalu, było wielu chętnych?

Wtedy nie było nikogo. Ponieważ... okazało się, że ono jest chyba o godzinę opóźnione, w związku z tym ja sobie siedziałem, grałem na fortepianie i śpiewałem Beatlesów. Łupałem to, bo ich uwielbiałem, byli moją totalną miłością. No i... po jakimś czasie pojawił się Wiesiek Pieregorólka, którego nie poznałem wtedy Smile, zaczął grać ze mną... i zostałem zaproszony na przesłuchania – takie zawodowe. Tam już byłem lekko spanikowany, bo było dużo młodzieży, ustawione kamery, itd. Przeszedłem te eliminacje... No bo byłem najmłodszy, a grałem na fortepianie i darłem mordę regularnie (śmiech), w związku z tym... jakoś się to podobało. Jakoś to tak naturalnie wyszło. Potem ruszyliśmy na trasę koncertową z dzieciakami ze Stanów i z Litwy – to była taka mieszanka – trzy narodowości. Ale niestety... problem polegał na tym, że to było w okresie totalnej zawieruchy w Polsce – '88 rok, lato. I fala strajków w całym kraju. Producenci mieli problem z podopinaniem budżetu, bo sporo koncertów było odwołanych... ludzie mieli zupełnie inne rzeczy w głowie. No i jak się to skończyło, to we wrześniu dostałem propozycję wejścia do studia i nagrania płyty solowej z kolędami.

No właśnie. Na musicalu się nie skończyło.

Tak. Potem była płyta, która właściwie pojawiła się w formie kasety magnetofonowej. Wtedy rozwalały się Polskie Nagrania i wszystko się rozwalało, płyta nie miała należytej promocji, itd. Jakoś to tak przeszło bez echa. Zwieńczeniem wydania tej płyty było to, że mój promotor – Pani Ewa Sokołowska, zaproponowała mnie do koncertu Artyści dla Rzeczpospolitej. To był koncert dla pierwszego rządu postkomunistycznego. Dla rządu Tadeusza Mazowieckiego. Koncert w Warszawie, w filharmonii. Usiadłem przy fortepianie, uderzyłem jedną świecką kolędę Smile. No i wykonałem to na koncercie, w którym występowali... po mnie Adam Makowicz, a przede mną Czesław Niemen, Walk Away z Ulą Dudziak... Michał Urbaniak. Miałem ten zaszczyt, że zapowiadał mnie Roman Polański z Michaiłem Barysznikowem. A ja wtedy miałem 13 lat, właściwie niewiele kumałem. Po prostu kazali mi wyjść na scenę i dziabnąć na fortepianie, to zrobiłem swoją robotę i już Smile poszedłem elegancko do domu.

To wszystko znaczy, że byłeś jakoś wyjątkowym dzieckiem...

Jakoś tam tak. Smile Nie przeczę, utalentowany jestem zdecydowanie w stronę muzyczną. Mam swój ścieg w myśleniu muzycznym, sporą łatwość w przyswajaniu materiału muzycznego. Mam tę zdolność, że pamiętam wszystko, co kiedykolwiek zostało zagrane albo nagrane, nie mam problemów z przypomnieniem sobie utworów. Jeżeli raz coś wykonałem, to już to pamiętam. Wiem, że są to jakieś predyspozycje. Poparte – nie oszukujmy się – pracą.

Nie brakowało Ci życia przeciętnego chłopaka grającego w piłkę czy jeżdżącego na rowerze?


Ja żyłem jak przeciętny chłopak. Mieszkałem na takim osiedlu, że łupaliśmy w chowanego na przykład tak od godziny 16:00 do 2:00 w nocy.

A na końcu szukali was rodzice, tak? Smile


Nie, nie. Smile Mieliśmy takie osiedle, że to była rewelacyjna sprawa. Właśnie tam - w Krasnymstawie - świetnie się żyło. I dzieciństwo miałem naprawdę wybitne. To znaczy, nie jest to do końca normalne dzieciństwo, bo do 15 roku życia jeździłem co tydzień do Warszawy na lekcje właśnie do Wieśka Pieregorólki. Poznawałem arkana harmonii klasycznej, słuchałem mnóstwo muzyki, do której dostęp nie był tak prosty jak na przykład teraz.

Potem był Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Katowicach. Byłeś studentem zaledwie II roku kiedy profesorowie zaprosili Cię do współtworzenia zespołu The Globetrotters. Nie miałeś obaw czy podołasz?

Oczywiście. To było straszne. Ja wtedy tak naprawdę nie chciałem być na 100 procent wokalistą, na wokalistykę dostałem się troszeczkę przypadkiem. Bo miałem jeszcze nie skończoną szkołę muzyczną, został mi rok. I pojechałem do Katowic na egzamin, żeby zobaczyć jak to wygląda (na wokalu nie trzeba mieć matury muzycznej). I była świetna zabawa, wszystko super. Potem okazało się, że się prawie dostałem Smile (przez rok byłem wolnym słuchaczem, a potem już zdałem egzamin). Ja, szczerze mówiąc, zacząłem sobie zdawać sprawę ze swojej wartości jako muzyka dopiero parę lat temu, kiedy okazało się, że płyta Poluzjantów dotarła do rzeszy ludzi, zaczęliśmy grać koncerty po paroletniej przerwie. I dopiero wtedy kiedy wchodzisz do klubu, którego nie potrafi zapełnić polska czołówka, a my go wypełniamy do ostatniego miejsca... okazało się, że ludzie po prostu śpiewają nasze numery od początku do końca, i wszystkie! I śpiewają czysto! To był dla mnie największy prezent. Właśnie wtedy okazało się, że to co robię ma jakiś sens, że to trafia do ludzi. Na studiach kompletnie nie zdawałem sobie sprawy z tego, co wiem. I raczej nie miałem, do tej pory... nie mam jakiejś nadzwyczajnej samooceny. Pierwsza trasa Globetrottersów strasznie mnie ustawiła w szeregu. Uświadomiła mi co potrafię i... właściwie to, że nic nie potrafię. I że trzeba się zacząć uczyć bardzo dużo. Najwięcej, jeśli chodzi o wokalistykę i mój rozwój jako wokalisty, zawdzięczam Benkowi Maselemu i zespołowi Globetrotters. Nigdzie nie miałbym takiej możliwości – takich eksperymentów i takich poszukiwań, takiego kombinowania. Z nimi uświadamiałem sobie ogromną wartość wiedzy jaką przekazywała mi moja profesorka od wokalu, Dr Ewa Mentel.

Czym jest dla Ciebie Globetrotters dzisiaj – to jakaś przygoda, rozdział na drodze do kariery czy miejsce Twojego rozwoju i dojrzewania jako muzyka?

Globetrottersi? To jest wielka przygoda! I ona ciągle trwa! Globetrottersi to jest jedna z najlepszych rzeczy, jaka mogła mi się przytrafić. To jest przedziwna konstelacja. Bo jest trzech gości, którzy są bardzo dojrzałymi ludźmi. Są facetami z ogromnym bagażem doświadczeń. Ogromnym! Którzy do tego są potwornie inteligentni. Jest to najlepszy uniwersytet, do jakiego mogłem się dostać... Bo na przykład 26 koncertów na trasie, dzień po dniu – tam się zaczynają dopiero prawdziwe egzaminy. Co wieczór musisz być w formie, co wieczór to gardło musi odpalać, co wieczór trzeba mieć otwartą czaszkę na 100% i... improwizacja, która po prostu wymaga! Trzeba znajdować te dźwięki w sobie, umieć poszukiwać takich patentów technicznych, żeby to przekazać, żeby to się zaczęło zgadzać. Zresztą ja w ogóle siebie nie traktuję jako wokalistę jazzowego, nie odbieram się w ten sposób.

A Jazz Forum? (II miejsce w kategorii Wokalista w corocznym plebiscycie Jazz Top – przyp. red.)

Jest to dla mnie na pewno jakieś wyróżnienie, że być może osiągnąłem jakiś poziom kunsztu wykonawczego i wiedzy, który każe ludziom odbierać mnie w tych kategoriach. Ale nie mam parcia, żeby się z kimś ścigać. Po prostu czułbym się źle, gdybym stał w miejscu i gdybym miał świadomość tego, że z pracy na pracę nie popycham czegoś do przodu, że mi się coś nie otwiera w głowie, że nie szukam następnych rzeczy.


Dzisiaj uważasz, że Ciebie – młodego uzdolnionego człowieka – dorośli prowadzili dobrze w poznawaniu świata muzyki, show biznesu, w uczeniu się stosunku do siebie i innych?

Tego uczyłem się sam. To są rzeczy, które trzeba znaleźć w sobie... Jak w wieku 13 lat zaczynasz pracować, wszyscy ludzie, z którymi się spotykasz na tej płaszczyźnie, są od ciebie minimum dwukrotnie starsi, itd. A ty z nimi jesteś na ty. Masz 1,48 wzrostu i ważysz 35 kilo... po prostu ja byłem dzieciakiem, no. To nie pozostaje bez echa. W pewnym momencie świat rówieśników przestaje być atrakcyjny. A w świecie dorosłych jest jazda, bo są rzeczy ciekawe, bo są rzeczy nowe, bo jest mnóstwo wiadomości. I to jest pułapka, można się wpierdzielić, można się zatracić. Faktem jest, że moja promotorka ostro pilnowała, żeby sodówka nie uderzyła mi do głowy Smile

Próbowano Cię popychać w stronę robienia wielkiej kariery od dzieciństwa, za wszelką cenę?

Ja całe życie podświadomie, podskórnie wiedziałem... bo były takie plany, żebym wcześnie był kierowany na drogę dużej kariery. I zawsze odmawiałem. Moja odpowiedź była taka, że jeżeli będę się decydował na karierę, to to będzie mój wybór i zacznę to robić wtedy, kiedy będę na to gotowy. Spotykałem się wielokrotnie z opiniami ludzi, którzy mówili, że karierę trzeba zaczynać wcześnie, że już jako dziecko trzeba pracować bardzo mocno, itd., itd. I że jeżeli ktoś w wieku dwudziestu paru lat nie zrobił kariery międzynarodowej, to już jej nie zrobi. Szczerze mówiąc mam kompletnie gdzieś takie myślenie! Smile Zawsze wydawało mi się, że to nie jest tak. Nigdy nie uwierzę, że to jest OK i że to jest zdrowe. Bo człowiek młody jest narażony na tak poważny skok w środowisku, które zaczyna się w ogromnym tempie zmieniać, trzeba przyswajać totalną liczbę informacji, itd. I zaczyna się wyjaławiać emocjonalnie, bo brakuje mu punktu normalności, punktu odniesienia. Mamy teraz tego przykłady. Britney Spears. Dziewczyna, która ma 24 lata i jest po ogromnej karierze międzynarodowej. Tyra od 12–go roku życia! Wystarczyły dwa lata, kilka błędnych decyzji, kilka osób, które źle doradziły i to jest wrak. Umówmy się, tam się odbywa teraz poważna tragedia. I boję się, że to dziecko się nie pozbiera. I właśnie wyszło dziecko. Co z tego, że pracujesz z najlepszymi, że grasz trasy koncertowe po całym świecie, jak tam jest gnój w głowie?! Ten człowiek – okazało się – kompletnie nie był na to gotowy. No i sorry, nawet na sekundę bym się nie zamienił z tą osobą, mając taką niedojrzałość w czaszce. Bo jak tego nie ogarniasz, to nie jesteś w stanie się tym w pełni nacieszyć. Na wszystko powinien przyjść odpowiedni czas.

Poza Globetrottersami ważnym projektem są Poluzjanci. Trudno jest Wam sfinalizować wydanie kolejnej płyty... a każdy z muzyków całkiem nieźle prosperuje samodzielnie. Nie macie pokusy, żeby sobie odpuścić?

Tak, mnie jest trudno sfinalizować. Smile Wokale nagrywam chyba trzeci raz i nie mogę skończyć. Raz już je nagrałem, potem wyrzuciłem wszystko. Potem znowu coś próbowałem nagrać, znowu wyrzuciłem... Jaki jest sens, żeby dawać sobie spokój? Przyjaźnimy się, znamy się już od tylu lat. Jak się spotykamy raz na jakiś czas, to jest absolutne... to są troszeczkę ekstatyczne spotkania na płaszczyźnie muzycznej, bo gramy na dosyć wyśrubowanym poziomie. I sprawia nam to totalną radochę. Po prostu stwierdziliśmy, że będziemy trzymać taki status ekskluzywności Smile

Nie wolałbyś już tego nagrać, wykonać... Nie masz wyrzutu sumienia?

Mam potworny wyrzut sumienia! Ten wyrzut sumienia przerodził się w taki wielki kamień toczący się za mną, przed którym uciekam po prostu już w tej chwili. Mam problem, żeby go zatrzymać. No po prostu jedyna możliwość to uciekać (śmiech). Nie zatrzymam się przecież i nie powiem: dobra, sprawię sobie strzała, bo mnie po prostu przejedzie i wtedy będę żałował, wtedy już nic nie nagram. Smile Na razie uciekam. Ale zobaczymy... w tej chwili kamyk ma z górki, ale być może za chwilę kamień będzie miał pod górę i wtedy zacznę go pchać...

Była współpraca z Robertem Jansonem, Ewą Bem, z Kayah, Carrantuohill, Krzysztofem Ścierańskim... Teraz jesteś gościnnie u Henryka Miśkiewicza i u Ani Szarmach. Myślisz, że to były jednorazowe epizody? A może zapowiada się współpraca jeszcze z kimś innym?

Wszystko to służy rozwojowi. Dlatego ja... potrafię wziąć projekt, który kompletnie nie przystaje temu, co robię na co dzień. Żeby się z tym mierzyć – czy się znajdę, czy się nie znajdę. Tak było w przypadku Carrantuohill, gdzie spotkaliśmy się na płycie i przearanżowałem im utwór i całkiem fajnie to wyszło. I tak było z Robertem Jansonem, gdzie robiłem bardziej w popie. Zupełnie inny jest przelot z Anią Szarmach, gdzie trzeba wykonać duet – inne emocje, inny przekaz. Jeszcze inne zadania stały przede mną kiedy pisałem, aranżowałem i produkowałem płytę dla Ewy Bem. Wiesz, ja jestem muzykiem. W związku z tym zawsze interesują mnie różne kombinacje, eksperymenty, itd. W tej chwili zdecydowanie chciałbym coś dalej z Poluzjantami podziałać i skończyć solowy projekt.

No właśnie, przyszedł czas na solowy projekt Kuby Badacha... Jaka będzie ta płyta?

To będzie muzyka, która mi od zawsze siedziała w środku i którą zacząłem wylewać z siebie ponad rok temu. Ja jestem fanem old schoolowej metody pisania piosenek, to znaczy jest zwrotka, refren, jest druga zwrotka, drugi refren, jest bridge – czyli mamy most i są refreny do końca. I ta płyta jest troszeczkę właśnie skonstruowana w takim old schoolowym charakterze. To jest dokładnie to, co mi siedzi z zakresu soulowo–funkowych rzeczy.

Chłopaki z Poluzjantów będą tam grać?

Oczywiście! W większości utworów. Ale też chciałem mieć tę wolność, żeby móc pozapraszać muzyków, z którymi zawsze miałem wielką ochotę popracować. Na przykład z Robertem Kubiszynem. Wstępnie umawiałem się też z Adasiem Sztabą, że się spotkamy na płaszczyźnie aranżacyjnej. Chciałbym bardzo popracować z Jackiem Piskorzem, który jest świetnym aranżerem. A płyta podejrzewam, że pojawi się w przyszłym roku, bo do jesieni ją skończę, ale potem trzeba będzie wszystko przygotować, trwają rozmowy z firmami...

Ty będziesz grał na tej płycie?

Tak, tak. Na pianie i na basie. I nawet będę śpiewał prawdopodobnie. Smile

Teksty...

Jasiek. Polskie teksty wszystkie będą Jaśka Onufrowicza. Już parę lat temu wymyśliliśmy sobie, że przymierzymy się do takiego projektu, jak ja będę gotów. Jasiu ma w dużej mierze wolną rękę na tej płycie. To znaczy to jest troszeczkę koncept–album z mojej strony i z jego strony. Obaj opowiadamy po prostu swoje historie. A że często mamy bardzo podobne odbieranie świata i generalnie obaj jesteśmy pesymistycznymi optymistami albo na odwrót Smile, to po prostu się podpisujemy jeden pod drugim. Angielskie teksty w tej chwili pisze Mika Urbaniak z siostrą.

Mówisz Januszowi Onufrowiczowi o czym ma napisać tekst, wybierasz coś spośród tego, co napisał czy bierzesz wszystko jak leci?

Różnie. Zazwyczaj Jasiek dostaje muzykę i pisze do niej taki klimat, jaki mu pasuje. Potem ja dostaję próbkę tekstu – to są rzeczy typu zwrotka+refren. Jeżeli mi się zgadza klimat, to dopisuję resztę. Zdarzały się utwory, że Jasiek pisał dziesięć wersji. Ale z nim nie ma problemu, on jest w stanie dziesięć historii wymyślić do jednej muzyki. A zdarza się, tak było w przypadku Najpiękniejszych, że on cały tekst napisał od razu i ja odpadłem po prostu. I ten tekst już został bez żadnej zmiany. Do utworu Na planecie pełnej ludzi Jasiek napisał tekst w ciągu 20 minut, przy mnie. Po trzykrotnym przesłuchaniu piosenki, po prostu usiadł na parapecie i zaczął coś mamrotać pod nosem... i 20 minut później przelał to na papier. Także jest to bardzo poważna postać.

Jako wokalista kiedy masz do zaśpiewania jakiś utwór, niekoniecznie Twój – ważne jest dla Ciebie czy w warstwie tekstowej on zgadza się z Twoim myśleniem, spojrzeniem na świat, z Twoimi przeżyciami lub jakimś etapem życia?

Staram się nie śpiewać tekstów, z którymi nie jestem w stanie się zidentyfikować. Nie. Po prostu tego nie robię. Jeżeli nie znajdę w tekście jakiegoś elementu, który wiem, że jest zgodny... to nie musi być 100%... Ale inaczej, podejrzewam, że wyszłoby to źle. Po prostu byłoby to nieprawdziwe. I byłoby to słychać. Kurczę, no trzeba wierzyć w to, co się śpiewa. Inaczej to średnio wychodzi…

Uważasz, że Twój talent to kwestia szczęścia do genów, wynik ciężkiej pracy czy jakiś prezent?

Prezent. Od Genów. Poparty pracą. Strasznie dużo nauki odbywa się w głowie. Bardzo dużo rzeczy poznałem nie dotykając instrumentu albo nie otwierając gęby Smile

Na pewno śpiewasz bo lubisz. Smile Ale również dlatego, że chcesz coś odbiorcom powiedzieć – jest w tym jakaś misja, bo chcesz podzielić się swoim talentem czy po prostu wykorzystując to, w czym jesteś najlepszy, chcesz godnie żyć?

Dokładnie to trzecie! Chce zarabiać mnóstwo kasy! I ja to robię tylko dla pieniędzy. Smile Nie, no przecież oczywiście, że nie. Nie ukrywam, że bardzo sympatycznie jest godnie żyć z muzyki i na razie mi się to udaje. Nie jestem typem wokalisty, który ma jazdę, żeby się wszędzie popisywać swoimi umiejętnościami i że drę mordę w każdej możliwej sytuacji... Nie cierpię na taki syndrom. Chyba jestem za świadomy po prostu. Smile Śpiewam dlatego, że lubię interakcję z muzykami i po to, żeby mieć możliwość uczestniczenia w akcie tworzenia muzyki. Dlatego mam problem z pracą w studio, kiedy człowiek jest sam... Ja jestem trochę wampirem energetycznym, muszę mieć ciągle bodźce z zewnątrz, dlatego uwielbiam koncerty, bo wtedy jest tu i teraz i to jest ta jedyna chwila. I ona zaraz przeminie i to już nie zostanie. I wtedy o wiele fajniejsza magia się dzieje niż w studio, kiedy wiem, że to właśnie zostaje już na zawsze... Coś mi się wtedy odcina, brakuje kawałka magii. W związku z tym najchętniej bym w ogóle nagrywał płyty live.

Gdyby chciano zrobić z Ciebie kolejnego amanta polskiej sceny muzycznej, odpowiadałoby Ci to?

No myślisz, że nie miałem takich propozycji?! Dopóki nie będę się czuł na coś takiego, to tego nie zrobię. Jeżeli na pierwszym miejscu będzie ciągle muzyka, to ja w tej chwili jestem już na tyle dojrzały, że sobie poradzę ze wszystkimi ubocznymi skutkami. Jeżeli tak będzie, jeżeli ktoś będzie miał potrzebę żeby to szufladkować, będzie to sobie szufladkował. Ja będę robił swoje. Ja, tak jak powiedziałem, mam swoje priorytety. Nie bój się, ukleję to tak, że wstydu nie będzie. Smile

Doświadczyłeś już smaku popularności? Jeśli tak – jak odnajdujesz się w roli gwiazdy?

Każdy artysta, który twierdzi, że nie robi tego dla jakiejś tam popularności, jest hipokrytą. Bo muzykę czy w ogóle sztukę uprawiamy po to, żeby się nią dzielić. Bardzo miła jest dla mnie taka popularność kiedy ktoś podchodzi na ulicy i mówi, że słyszał mnie w konkretnym utworze i tam, w środkowej części jakaś fraza była zaśpiewana tak, że jest pod wrażeniem, itp. Po prostu rozmawiam ze świadomym człowiekiem. I te momenty są absolutnie rewelacyjne. Uwielbiam dzielić się z ludźmi, dostawać od nich energię z powrotem. Właściwie to głównie o energię chodzi, prawda? We wszystkim. W tym, co robisz w życiu, jak to robisz, czy jesteś dobrym czy złym człowiekiem. No i właśnie energia taka, jaka jest na koncertach, to jest to samo. Ja troszeczkę w życiu chyba hedonizm uprawiam bo wylewam na siebie przyjemności Smile... jedyny zawód, jaki chciałbym uprawiać poza byciem zawodowym muzykiem, to chciałbym być zawodowym wygrywaczem w totolotka. Smile Chciałbym mieć taki zawód, że po prostu wchodzę i skreślam wszystkie kumulacje. Wtedy sprawiałbym przyjemność wielu osobom i sobie. Kupowałbym prezenty... uwielbiam to robić! Najpierw bym sobie kupił prezent, kupiłbym sobie wreszcie...

(A i K): FERRARI!!

Ferrari 355 Berlinetta... czarna... albo szara.

Dlaczego hedonizm i na czym on w Twoim przypadku polega?


Ja się trochę śmieję z tym hedonizmem bo... miałem taki moment, że dosyć poważnie oddałem się balandze... Lubię sobie po prostu sprawiać przyjemności. Lubię zjeść coś fajnego, nie lubię gotować, w związku z tym stołuję się w fajnych knajpach. Lubię pić piwo, nie lubię pić wódki, nienawidzę tequilli... ale piwo lubię pić. Lubię się czuć dobrze, lubię być wyspany, nienawidzę zmęczenia po niewyspaniu, bo wtedy po prostu strasznie cierpię. Uważam, że sen jest najlepszym lekarstwem na wszystko, w związku z tym śpię dużo. Smile No i co... lubię pojechać na lotnisko i pojeździć szybko samochodem, potrenować, bo też mi to sprawia przyjemność, lubię pojechać na narty i poszaleć, itd., itd.

Co muzyka musi mieć żeby Cię zaintrygowała, poruszyła: określoną strukturę rytmiczną, harmoniczną, improwizację...

Warstwa harmoniczna musi być ciekawa, żeby mnie łupnęło. I fajnie wykończona melodia. W tej chwili bardzo rzadko spotykam jakieś projekty, które by mnie zakręciły. Nawet jak mnie kręcą, to po prostu potem odpalam płytę Jacksona sprzed 20 lat i okazuje się, że ona jest dziesięć razy lepsza. Naprawdę! Jest DZIESIĘĆ RAZY LEPSZA pod każdym względem. Odpalam Jacksona i jestem pozamiatany, odpalam płytę Donalda Fagena... i jestem pozamiatany! Właśnie to jest najgorsze, że to jest wszystko sprzed 30 lat i kopie o wiele lepiej. Co z tego, że te nowoczesne numery brzmią wybitnie, jak po prostu nie ma tych emocji. I kurczę, ja przełomu swoją muzyką nie zrobię, ale staram się...

Masz potrzebę, żeby poza estetycznym obdarowywaniem ludzi, Twój talent przynosił także bardzo rzeczowe, wymierne korzyści? Stąd utwór Nadzieja, wspomagający Fundację KARAN?


To było dla Fundacji TVN. Potem ta druga fundacja to przejęła i akurat ja przy tym utworze nie miałem nic wspólnego, oprócz tego, że nagrałem jedną frazę. Jak się dowiedziałem, że dla Centrum Zdrowia Dziecka, to usiadłem z Jaśkiem i napisaliśmy to jednego wieczora. Takie rzeczy robi się z przyjemnością. Bo jeżeli to może się przysłużyć temu, że dzieciaki będą miały coś fajnego, to OK! Mnie to dziwi, wiesz, jak staję na przykład na światłach w Warszawie... Pomijam te sytuacje jak jakiś naćpany łebek chce mi koniecznie umyć szybę. A po prostu już jest tak nafukany, że fruwa prawie przede mną. Wtedy jestem lekko wkurzony. Ale jak widzę faceta, który nie ma nóg, jest minus 25 stopni. I ten facet ma siłę żeby wiesz... czekać aż ktoś mu pomoże. Dałem mu raz więcej, bo chodziło mi o to, żeby poszedł do domu. Mówię: Ale dlaczego pan tutaj stoi?. A on, że jest z Ukrainy i miał wypadek w pracy, nikt mu nie chce tam pomóc i zbiera na protezy. Musi mieć 6 tys. zł. Jeżeli mu zrobią takie protezy, to będzie mógł podjąć jakąś prace i próbować utrzymać rodzinę, rozumiesz? A przede mną stoją goście w Porschach, w BM–kach po 200–300 tys. zł i nikt nie otworzy szyby, nikt mu nie da kasy... ludzie, którzy srają pieniędzmi po prostu. Widzisz w oczach – czy ktoś żebrze dlatego, że po prostu ma taki zawód (bo są też tacy), czy dlatego, że... W związku z tym jeżeli ja mogę się do czegoś przyczynić, i prostym ruchem, niewielkim nakładem pracy wspomóc coś, to zrobię to zawsze z przyjemnością. Bo ten świat jest bardzo fajnym i logicznie poskładanym miejscem, gdyby tylko niektórzy ludzie tak bardzo wszystkiego nie komplikowali... Smile


Dlaczego przyjąłeś zaproszenia do wzięcia udziału w koncertach z okazji Dnia Papieskiego?

O! Bo to był dla mnie zaszczyt. Brałem udział w dwóch koncertach. I dla mnie to był hołd po prostu. Miałem możliwość oddania hołdu. To był dla mnie bardzo specjalny dzień. Bardzo. I szczerze mówiąc, nawet jak teraz o tym myślę, to pojawia się jakieś tam wzruszenie.

Trafiły do Twoich rąk jakieś wydawnictwa z kręgu polskiej muzyki chrześcijan?

Nie, nie znam wydawnictw. Ale uwielbiam koncerty Freda Hammonda i Kirka Franklina i po prostu jestem wystrzelony w kosmos jak tych rzeczy słucham. Ja w ogóle uwielbiam muzykę gospel. Mam kumpla w Stanach, który przysyła mi tego typu rzeczy. On tam – na Harlemie w kościele właśnie występuje: jest cały chór czarnoskórych, którzy są ubrani na biało i on jest jedynym białasem, który jest ubrany na czarno. Smile Jest takim rodzynkiem i śpiewa z nimi psalmy i tak dalej. Uwielbiam muzykę gospel i wszystkim polecam stronę internetową gospelchops.com, gdzie są filmiki perkusistów, którzy mają po 13 lat i grają tak, że łeb urywa. To są po prostu giganci.

A gdybyś dostał interesującą muzycznie propozycję współpracy od artystów zajmujących się u nas tego rodzaju twórczością, byłbyś skłonny do współpracy?

Oczywiście, oczywiście. Bo to jest dla mnie totalny stuff. Ja po prostu mam wtedy... ciary na plecach. Ja uwielbiam muzykę gospelową. Dla mnie to są bardzo oczyszczające sprawy. Zresztą brałem kiedyś udział w takim projekcie w Szczecinie.

Na koniec powiedz o marzeniach muzycznych... i nie tylko. Co poza Ferrari, innymi modelami samochodów i poza szczytem w Alpach na własność? Smile

Jeśli chodzi o muzyczne marzenia, to chciałbym jak najdłużej móc robić to co robię, jak najdłużej się tym cieszyć. Żeby nigdy nie dopadło mnie znużenie. Mam nadzieję, że... chyba mi to nie grozi. No i mam kilka planów, ale o tych nie będę mówił. Smile Bo wydaje mi się, że marzenia powinno się zachowywać dla siebie. Te prawdziwe marzenia. Trzeba je trzymać, żeby przyszedł na nie czas i żeby była pełna satysfakcja... nie można o tym mówić.


Dzięki!

Dziękuję bardzo.

Rozmowa odbyła się 30 maja 2007 roku.

[ fot. Joanna JoKo Kowalczyk ]
Agnieszka Pająk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madlen
Tak po prostu
Tak po prostu


Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 23:17, 03 Gru 2007    Temat postu:

Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation
jestem pod totalnym wrażeniem, jeżeli nie lepiej! chciałabym czesciej czytac takie wywiady, z takimi ludzmi jak Kuba i chcialabym miec mozliwosc chociaz w taki sposob ich poznawac. kapitalna sprawa i zycze tego sobie i Wam. normalnie, o kurcze! Very Happy Czendo wielkie dzieki zes to skads wygrzebala Exclamation Exclamation Exclamation
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czendo
Mikrofon Badacha
Mikrofon Badacha


Dołączył: 16 Maj 2006
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 13:31, 04 Gru 2007    Temat postu:

To nie ja, to Akinomka!

A wywiad jest bardzo dobry, bardzo ciekawy, Kuba się nie zgrywa jak zazwyczaj tylko odpowiada naprawdę na serio, tyle rzeczy naraz można tu przeczytać Smile Widać, że mieli sporo czasu na rozmowę i wywiad był gruntownie przygotowany.
Brawa dla autorki i wielkie dzięki dla Aki za wrzutę.

A tak na innym poziomie to wrzucam taką śmieszną ciekawostkę Wink
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akinomka
Boss Of All Bosses ;P
Boss Of All Bosses ;P


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:40, 04 Gru 2007    Temat postu:

czendo napisał:
To nie ja, to Akinomka!


Hehe, w sumie to też nie ja tylko jakaś ZOCHA, która wrzuciła link do wywiadu do shoutbox'a Smile Ale wydaje mi się, że tak rzetelny wywiad powinien być zachowany, więc go tu przekleiłam Cool
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olaba
Klawisz fis dwukreślne Małego
Klawisz fis dwukreślne Małego


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Żory

PostWysłany: Wto 14:41, 04 Gru 2007    Temat postu:

Aki wielkie dzieki bardzo fajnie sie czytało Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ogs
Człowiek z kamerą
Człowiek z kamerą


Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnanesia

PostWysłany: Wto 20:57, 04 Gru 2007    Temat postu:

czendo napisał:


A tak na innym poziomie to wrzucam taką śmieszną ciekawostkę Wink
[link widoczny dla zalogowanych]



hihihi,niezłe to,to juz nie pierwsze tego typu dyskusje na roznych forach Razz
Najlepsza jest literówka poszukujacej smerfetki,w której tytule widnieje 'ONZ czyli ja' Very Happy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czendo
Mikrofon Badacha
Mikrofon Badacha


Dołączył: 16 Maj 2006
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 0:40, 05 Gru 2007    Temat postu:

Na marginesie - jak widać pokemonki też słuchają "PoLuZjAnToof" Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mary
Sekwencer Jabca
Sekwencer Jabca


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 18:35, 05 Gru 2007    Temat postu:

jeszcze jedna mini dyskusja z jakiegośtam forum:)[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akinomka
Boss Of All Bosses ;P
Boss Of All Bosses ;P


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:36, 12 Gru 2007    Temat postu:

2007-12-14, godz. 20:30

Wstęp: 20/25/35 pln

"Funky Hornhibition & Kuba Badach"

Ten wrocławski zespół, założony przez Tomka Kasiukiewicza, zadebiutował w Rurze wiosną 2005 r. koncertem walentynkowym, od razu zyskując aplauz publiczności. Nic dziwnego - to pełna żywiołu, energetyzująca muzyka oparta na nieśmiertelnych wzorcach Jamesa Browna, Tower of Power, Prince’a i innych wykonawców funky, jazzu i rocka. 10-osobowy band składa się z muzyków występujących na co dzień z wybitnymi artystami z Polski i ze świata. Tym razem zespól zaprosił do udziału w koncercie wybitnego polskiego wokalistę Kubę Badacha (ur. 24 sierpnia 1976) - lidera zespołu Poluzjanci (dawniej Polucjanci) oraz członka grupy The Globetrotters.

Arrow [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
Prezesowa Loży Szyderców
Prezesowa Loży Szyderców


Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 1694
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: 100lica

PostWysłany: Czw 10:33, 13 Gru 2007    Temat postu:

akinomka napisał:
2007-12-14, godz. 20:30

Wstęp: 20/25/35 pln

"Funky Hornhibition & Kuba Badach"


tak sobie patrze na te ostatnie linki, a to z wywiadem a to z informacjami z dd tvn, a to z jakims wystepem... i zastanawia mnie sens istnienia strony Kuby... Ostatnie newsy sa o koncercie z Mr Miśkiewiczem z maja 2007 Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes

Nie chce mi sie dywagowac czy to niedbalosc o swoje "interesy" (bo przeciez to powinno byc glowne zrodlo newsow, gdzie owego Pana mozna uslyszec..opcjonalnie zobaczyc Wink ) czy Kuba/menago/osoba prowadzaca strone uwaza takie informacje za nieistotne... Nie mniej jednak z mojego - fanowskiego- punktu widzenia cos jest nie-halo ... Sad


Ostatnio zmieniony przez ola dnia Czw 10:34, 13 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czendo
Mikrofon Badacha
Mikrofon Badacha


Dołączył: 16 Maj 2006
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:03, 13 Gru 2007    Temat postu:

Taaak, zwłaszcza to "więcej na [link widoczny dla zalogowanych] przy tym info wrocławskim... Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akinomka
Boss Of All Bosses ;P
Boss Of All Bosses ;P


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 14:47, 13 Gru 2007    Temat postu:

czendo napisał:
Taaak, zwłaszcza to "więcej na [link widoczny dla zalogowanych] przy tym info wrocławskim... Wink


Hehe, organizatorzy chyba znają politykę strony, bo napisali "więcej o Kubie Badachu", a nie o koncercie, o którym oczywiście wzmianki nie ma. Wydaje się, że powinno być info, bo to w końcu nie jest koncert, w którym któryś z kolegów z zespołu bierze udział... Rolling Eyes Stawiam na to, że po prostu admin strony nie wiedział o tym koncercie, nie został poinformowany, bo po co? Evil or Very Mad Niedługo to będzie tak, że Kuba przyjedzie na koncert do Białego i my o tym się nie dowiemy Wink Bo po co fani mają przychodzić na koncert? Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez akinomka dnia Czw 14:48, 13 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
Prezesowa Loży Szyderców
Prezesowa Loży Szyderców


Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 1694
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: 100lica

PostWysłany: Czw 15:09, 13 Gru 2007    Temat postu:

akinomka napisał:
Niedługo to będzie tak, że Kuba przyjedzie na koncert do Białego i my o tym się nie dowiemy Wink Bo po co fani mają przychodzić na koncert? Rolling Eyes


no wlasnie...to mnie wkurza najbardziej... o wielu sprawach dowiadujemy sie przypadkiem, o nie ktorych pewnie sie niedowiemy... Wydawalo mi sie, ze artysci graja dla swoich fanow i jakas informacja powinna byc udostepniana... Ale moze ja tego nie ogarniam swoim malym rozumkiem i sie nie znam... Rolling Eyes

1,2,3,...10... nie ma co sie denerwowac...jakos nie wierze, zeby cos sie zmienilo w kwestii aktualizowania newsow...przynajmniej w najblizszym czasie


Ostatnio zmieniony przez ola dnia Czw 15:12, 13 Gru 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Poluzjanci Strona Główna -> Głód sensacji Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 13 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin